Oto prawdziwe zeznania zabójcy na usługach jednego z najbrutalniejszych karteli narkotykowych Tijuana. Martin Corona wiódł życie pozornie niczym nie różniące się od tego, jakie wiodły inne amerykańskie dzieciaki. Był synem amerykańskiego żołnierza, przenoszącego się z jednej upalnej nadmorskiej bazy wojskowej do kolejnej. Jednak połączenie wpływu często agresywnego i niezwykle wymagającego ojca oraz uzależnienia od leków - i to w czasie, gdy jeszcze nie wkroczył nawet w wiek nastoletni - doprowadziły Coronę do przestępczego życia pełnego brutalności i morderstw.Wielokrotnie osadzany w więzieniu za drobne przestępstwa, nazywany "Nite Owl" (Notzny Marek), Corona nawiązał kontakt z Surenos i tak zwaną mafią meksykańską. Po udowodnieniu, że jest nieustraszony i lojalny, dołączył do elitarnej grupy dowodzonej przez braci Arellano Félix, późniejszych założycieli kartelu Tijuana. Organizacja ta, zwyciężając w krwawej wojnie gangów, już wkrótce zdominowała na całe dziesięciolecia transgraniczny handel narkotykami.